Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry's standard dummy text ever since the 1500s
Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry's standard dummy text ever since the 1500s
Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry's standard dummy text ever since the 1500s
Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry's standard dummy text ever since the 1500s
Szczęść Boże!
Do stworzenia niniejszego wpisu skłoniło mnie kilka rozmów, które od czasu do czasu można obserwować na shotuboxie. Z ubolewaniem patrzę bowiem, jak dzisiejsza młodzież lekce sobie waży Ticka.
Bohaterowie naszej historii to:
Sebix - młody (duchem) adept tradingu, który uważa się za niedoświadczonego, mimo że siedzi na betfair już prawie 2 lata i właśnie tym brakiem doświadczenia tłumaczy swoje ciągłe "balansowanie koło zera" czyli w przełożeniu na polski bycie na ciągłym minusie.
Mati - doświadczony trader, który miewa lepsze lub gorsze tygodnie i miesiące, ale ostatecznie w dłuższym rozrachunku zawsze jest na plus.
Typowa rozmowa:
- Hehe Mati to co teraz chyba lay bo kurs już tak nisko?
- Naturalnie Sebastianie. Dobrze prawisz.
- Ok. To bierzemy i czekamy.
3 minuty później:
- %&rwa Mati znowu stówka reda
- No ja też red ale tylko 2dr.
Była sobie raz sytuacja meczowa, w której to kurs nisko powędrował.
W okolicach 1.03 można było próbować swoich szans na wejście w rynek i takoż Mati jak i Sebix postanowili w tym momencie layować. Sebix który odznaczał się niewypowiedzianą wręcz pogardą dla ticka wziął to co było do wzięcia, czyli zlayował 1.04. Mati pomny na swoje doświadczenie i podchodząc z szacunkiem do ticka ustawił się z layem na kursie 1.02. Wnet okazało się że kurs 1.03 został szybko jeszcze w tej przerwie między gemami (bo był to mecz tenisa) zabackowany, co dawało pewną szansę Matiemu by jego lay 1.02 został przyjęty. Jak się później okazało w trakcie punktu gdy jeden z zawodników osiągnął już optyczną, ale nie decydującą przewagę ktoś zdecydował się zagrać dużym backiem kurs 1.02 i w ten sposób pozycja Matiego została skupiona.
Nieszczęśliwie okazało się jednak ostatecznie tak, że nie było szansy na zgreenowanie i oba wejścia grane tą samą stawką zakończyły się redem, z tym że Sebix zredował na 100 a Mati na 50.
Na tym kończy się historia prawdziwa, teraz ją trochę rozwinę i popuszczę wodze fantazji.
Załóżmy że Sebix i Mati są ostrożnymi graczami, nie redują ogromnymi redami i grają tylko laye małych kursów - strategia to jak najbardziej prawidłowa, z tym że przyjmijmy, że uśredniona różnica pomiędzy kursami na jakich wchodzili ci Panowie wynosiła nie jak w powyższym przypadku 2 ticki, ale tylko 1 tick.
Sebix i Mati nie zadowalają się ochłapami, czekają na grube odbicie z niskiego kursu. Prowadzi to do tego że redują około 90% wejść a tylko 10% wejść zamykają z zyskiem.
Przypuśćmy że Panowie zagrali 50 niskich layów w miesiącu, 5 zgreenowanych, 45 zredowanych. Suma greenów dla obu Panów jest bardzo podobna (minimalnie na korzyść Matiego) ale dla uproszczenia przyjmijmy że jest to taka sama kwota po 1k na greena czyli w sumie 5k przychodów. Zgodnie z tym co przyjęliśmy wcześniej określmy średni niski lay jaki grają Panowie. U Matiego będzie to 1.03 u Seby 1.04. Panowie grają prosty trading, każdy mecz, każde wejście płaska stawka w wysokoścji 3k €. Z tego wynika że średni red u Sebastiana to 120€ u Matiego 90€. Mnożąc to przez 45 redów w miesiącu otrzymujemy straty z redów wysokości 4050€ Matiego oraz 5400€ Sebastiana. Bilansując zyski i straty mamy następujące zakończenie miesiąca:
Mati +950€
Seba -400€
Na zakończenie miesiąca mamy zatem następujące postaci: Mati- w miarę z siebie zadowolony że udało mu się wypracować zarobek rzędu ponad jednej średniej krajowej niewielkim nakładem czasu i sił i Sebix, który to musi biec do mamy po pożyczkę kasy na kolejny miesiąc jego tradingowych przygód.
To tyle jeżeli chodzi o mój dzisiejszy wpis. Na zakończenie trochę prywaty i klasyk - Natalia Oreiro - Cambio Dolor.
Niedziela 7.02.2016 r. g. 20.25
Drogi pamiętniczku,
Chwilę zbierałem się żeby ponownie coś tutaj napisać i szczerze muszę przyznać, że nie chce mi się dalej tutaj zaglądać i pisać. Założyłem sobie jednak że ten temat poruszę i prędzej czy później powinienem to zrobić. Być może dzisiaj nie uda mi się zamknąć tematu, ale postaram się przekazać to co tym razem leży mi na sercu.
A leży mi na sercu strat cięcie w tradingu sportowym..
Stara legenda ludowa opowiadana z dziada pradziada głosi: "Synu tnij stratę, gdy tylko się pojawi, tnij ją mocno i dobitnie, nie wahaj się ani przez chwilę bo czas szybko mija"
W rzeczywistości w dniach dzisiejszych można powiedzieć i znaleźć na większości poradników tradingu nie tylko sportowego zalecenie: "Pozycje zyskowne trzymaj długo, pozycje stratne tnij szybko".
To stwierdzenie jest dobre i prawdziwe ale tylko w ogólności. Ogólność ta polega na tym, że jest strasznie nieprecyzyjne i można je rozumieć na bardzo wiele sposobów w zależności od osoby i od sposobu tradingu jaki uprawia. Poza tym ogólność tego stwierdzenia znaczy tyle, że są od niego wyjątki.
Inne twierdzenie dotyczące tradingu głosi - nie ważne w którą stronę otwierasz pozycję. Nie ważne czy wchodzisz aktualnie na zwycięstwo faworyta czy zawodnika który dostaje ostre lanie - ważne natomiast co zrobisz z tą pozycją w zależności od tego jak się mecz rozwinie. To twierdzenie jest już moim zdaniem trochę mniej sprawdzone ale na pewno cząstka prawdy w nim także występuje. Gdybym ja miał wskazać procentowo co w tradingu in play tworzy zarabiającego tradera (wyłączając szybkość źródła danych z jakiego korzysta, którego to wartość jest ciężka do oszacowania) rozdzielił bym to tak:
- 40% - granie value
- 30% - cięcie strat
- 15% - realizacja zysków
- pozostałe 15% inne takie jak program do tradingu, sprżet, nasz aktualny stan zdrowotny, warunki w jakich handlujemy itp.
Zbyt mała wiedzę posiadam, i człekiem dość nikczemnym jestem abym miał prawo do opisywania ogólnych przypadków cięcia strat dla całego tradingu sportowego, czy chociażby dla jednej dyscypliny. Każda sytuacja w meczu jest inna i fakt - są schematy które powtarzają się bardzo często, ale bywają sytuacje niewiarygodne, trudne do jakiejkolwiek oceny, których w ogólności nie można opisać i wskazać jak się przed nimi chronić.
Chciałbym zatem podejść do tematu bardzo precyzyjnie. Ten wątek będzie dotyczył tradingu in-play w tenisie. Będę przedstawiał kilka przykładów tego co się dzieje w meczu i jak moim zdaniem powinniśmy na to reagować. Przykłady będą dotyczyć tylko sytuacji, w których kurs idzie przeciwko nam i jesteśmy na redzie z danego wejścia.
Sytuacja meczowa nr
1. Mamy dwóch bardzo dobrze serwujących zawodników i zdecydowaliśmy się z jakiegoś powodu backować w danym gemie utrzymanie serwisu od stanu 0:0. Nagle robi się 0:15. Trochę lipa, ale zdecydowaliśmy się czekać, robi się 0:30. Pytanie - co zrobić w tym wypadku. Moim zdaniem odpowiedź jest tutaj w 99% następująca. Tnij stratę jak narwany ułan, kolejny punkt za około 20 sekund. W tym czasie musisz wybrać taki kurs żeby być ponad innymi, olej value, a jak masz dużą stawkę to olej value totalnie i postaraj się ciąć stratę po jeszcze bardziej gównianym kursie. Udało się pociąć? Możesz być z siebie dumny.
2. Nie udało się pociąć, wybrałeś za słaby kurs lub płynność na rynku za mała lub po prostu inni traderzy to debile, którzy pchają kurs jak narwane ułany no i zrobiło się 0:40. Pytanie - ciąć stratę czy nie jest w tym momencie dużo trudniejsze. Bardzo dobry serwujący przegrywający 0:30 ma jeszcze zwykle statystycznie ponad 50% na wygranie gema. Czasami rynek też przecenia jego serwis i uda się pociąć tak jakby miał 60 - 70% na wygranie tego gema i można próbować tak tą stratę pociąć ale nie zawsze się uda i teraz znajdujemy się w momencie kiedy mamy 0:40. Poza beznadziejnym wynikiem dochodzi presja psychiczna co moim zdaniem sprawia że dobry zawodnik nie ma prawa tutaj mieć więcej niż 30 - 40% szans na wygranie gema i na ogół rynek to widzi, czasem trochę przecenia czasem nie docenia. ale jesteśmy w sytuacji w której kolejny punkt powinien dodać jakieś dodatkowe 20 - 40% do straty którą dały 3 poprzednie punkty. Warto to spróbować oszacować czy będzie to bliżej 20 czy bliżej 40%. Jeżeli bliżej 40% to dalej jest sens w próbie cięcie strat, jeżeli bliżej 20% to moim zdaniem możemy już sobie odpuścić i zaopatrzyć się w różaniec, na którym będziemy wymadlać co najmniej powrót do deuca w gemie i wtedy częściowo lub w całości pociąć straty.
3. Nowa sytuacja - kolejnych dwóch zawodników również z przyzwoitym serwami. Postanowiliśmy zagrać na utrzymanie serwisu przy stanie 0:40. Niestety serwujący nie wyrównał nawet do deuca i straciliśmy tylko jakieś 20% stawki, ponieważ zagraliśmy całkiem wartościowy kurs. Czy ciąć stratę? Odp. Nie teraz. Bezpośrednie odłamania są najczęstszymi rodzajami złamań w meczu. Warto spróbować wyczekiwać przewagi odbierającego w kolejnym gemie by pociąć przy 0:15 lub 15:30 z dużo mniejszą stratą. Ryzykanci mogą sobie nawet czekać do końca na rebreaka, ale nie polecam tego, a na pewno nie z całością czy nawet połową stawki. Jeżeli takiej przewagi nie będzie i serwujący utrzyma serwis to o ile nie był to jakiś mega ważny gem na seta czy na mecz to do naszej straty powinno dojść nie więcej niż jakieś 5 - 10% wyjściowej stawki i całe wejście w tym momencie zamykamy ze stratą 25 - 30%. Czemu teraz? Czemu nie czekać kolejnego gema? Bo widząc słabość serwu w dwóch gemach z rzędu u dobrze serwującego rynek może zwęszyć jakiś problem zawodnika w danym momencie/dniu i zbijać go niemiłosiernie dalej przy łamaniu się na podwójnego breaka, także ostatecznie nasza strata przy podwójnym breaku mogłaby już sięgać jakiś 40- 50% stawki.
4. Mamy mecz dwóch kobitek średniaków. Zdecydowaliśmy się na wejście na utrzymanie serwisu przy stanie 15:40. Robi się jednak przełamanie. Ciąć stratę? Tak. W większości przypadków utrzymanie serwisu w kolejnym gemie w takim wypadku będzie kosztować nas dużo więcej % stawki niż samo przełamanie. Nie czekamy zatem na kolejnego gema i tniemy stratę w przerwie między gemami.
To tyle na dzisiaj - postaram się jeszcze kilka sytuacji przedstawić w kolejnym wpisie o cięciu strat.
godz 21.39
dx